Choć idea statku lżejszego od powietrza jest dużo starsza niż aerodyna z napędem, to nie znalazła ona praktycznego zastosowania w transporcie.
Na przełomie XIX i XX wieku sterowce stanowiły ciekawostkę techniczną oraz jedyny środek do podbijania przestworzy i być może ten stan rzeczy utrzymałby się do dnia dzisiejszego, gdyby nie wynalazek braci Wright.
Na początku I wojny światowej obydwie strony konfliktu chętnie wykorzystywały sterowce do przeprowadzania bombardowań. Z czasem jednak stało się jasne, że wielkie, powolne i delikatne statki powietrzne stanowią zbyt łatwy cel dla artylerii i samolotów.
Pomimo iż sterowce nie miały takiego potencjału jak samoloty, w okresie międzywojennym nie porzucono idei wykorzystania ich do celów militarnych.
Prawdziwą rewolucję przyniosło jednak otwarcie pierwszej transoceanicznej linii pasażerskiej przez Zeppelina. Okazało się, że sterowiec był szybszy niż statek i oferował komfort, o którym pasażerowie samolotu mogli tylko pomarzyć – prywatna kajuta, restauracja, bar czy pokład obserwacyjny. Ponadto, ze względu na swoją niską masę, zużywał znacznie mniej paliwa niż samolot.
W 1931 roku ukończono budowę Empire State Building w Nowym Jorku. Legenda głosi, że iglica wieżowca została zaprojektowana jako terminal dokujący dla sterowców. W teorii pasażerowie w zaledwie kilka minut po opuszczeniu pokładu mogli znaleźć się w centrum Manhattanu. Niestety silne wiatry stanowiące częste zjawisko na wysokości ponad 300 metrów skutecznie uniemożliwiały nawiązanie stabilnego połączenia między sterowcem a budynkiem. Wizja portu lotniczego na szczycie drapacza chmur była jedynie pretekstem do budowy iglicy przewyższającej Chrysler Building.
Sukces komercyjny zachęcił Zeppelina do budowy jeszcze większych jednostek – LZ 129 Hindenburg oraz LZ 130 Graf Zeppelin II. Oddany do użytku w 1936 roku Hindenburg przy 245 metrach długości stanowił największy statek powietrzny, jaki kiedykolwiek oderwał się od ziemi. I zdawać by się mogło, że ludzkość wkracza w nową erę transportu powietrznego. Niestety dominacja sterowców w powietrzu skończyła się równie szybko, jak się zaczęła – 6 maja 1937 roku, podczas podchodzenia do lądowania w Lakehurst, Hindenburg nieoczekiwanie stanął w płomieniach i runął na ziemię w ciągu zaledwie 30 sekund. 13 pasażerów i 22 członków załogi poniosło śmierć. Życie stracił też członek ekipy naziemnej. Lądowanie największego statku powietrznego w New Jersey przyciągnęło rzesze dziennikarzy – zdjęcia, filmy i słynna relacja Herberta Morrisona obiegły świat, raz na zawsze niszcząc reputację sterowców jako bezpiecznego środka transportu.
Przyczyn zapłonu Hindenburga nigdy nie ustalono. Nieukończony Graf Zeppelin II, podobnie jak Hindenburg, miał być wypełniony wodorem. Zarząd Zeppelina próbował jeszcze na etapie produkcji zastąpić niebezpieczny czynnik niepalnym helem – niestety jedynym krajem dysponującym tym cennym płynem były Stany Zjednoczone. Hugo Eckener zabiegał o pozyskanie tego gazu u samego Roosevelta – FDR zgodził się, pod warunkiem, że hel zostanie wykorzystany w celach pokojowych. Niestety aneksja Austrii przez III Rzeszę unieważniła umowę i Graff Zeppelin II ostatecznie wypełniono wodorem. Nietrudno się domyślić, że statek nie mógł już pełnić funkcji, do której został przeznaczony – bliźniak Hindenburga latał zaledwie rok, bez pasażerów poza strefami tropikalnymi, a w 1940 roku został zezłomowany wraz ze swoim poprzednikiem – rozpędzająca się machina wojenna Hitlera potrzebowała lekkich stopów aluminium do budowy samolotów.
Katastrofa Hindenburga była potężnym ciosem w reputację sterowców, ale czy była jedyną przyczyną ich ostatecznego zaniku? Stany Zjednoczone dysponowały w tym czasie flotą sterowców wypełnionych helem. US Navy eksperymentowała z wykorzystaniem statków powietrznych jako latających lotniskowców. Wystarczy jednak prześledzić ich historię, aby zrozumieć, że ryzyko pożaru nie było jedynym problemem, z jakim borykały się sterowce.
USS Los Angeles
Dostarczony przez Zakłady Zeppelina w ramach reparacji wojennych był wykorzystywany do szkoleń i eksperymentów z przenoszeniem mniejszych jednostek latających. Był to zarazem jedyny amerykański sterowiec, którego kariera nie zakończyła się spektakularną katastrofą.
USS Shenandoah
Pierwszy z trzech sterowców US Navy skonstruowany w bazie wojskowej Lakehurst. Oddany do użytku w 1923 roku odbył pierwszy lot transkontynentalny.
Po zaledwie dwóch latach służby, 2 września 1925, podczas rutynowego lotu promocyjnego został zniszczony przez silne szkwały w pobliżu Caldwell w stanie Ohio – 14 członów załogi straciło życie, w tym dowódca Zachary Lansdowne.
USS Akron
USS Akron (ZRS-4) był pierwszym w historii latającym lotniskowcem – mógł przenosić 5 myśliwców F9C Sparrowhawk. Przez niecałe dwa lata w służbie brał udział głównie w manewrach wojskowych.
4 kwietnia 1933 roku, podczas rutynowej misji u wybrzeży New Jersey, załoga USS Akrona napotkała gwałtowną burzę. Podczas zwiększania pułapu sterowiec zahaczył statecznikiem ogonowym o powierzchnię wody, co doprowadziło do całkowitej utraty kontroli nad statkiem. Minuty później Akron rozbił się o wzburzony Atlantyk. Z 76-ciu członków załogi przeżyło zaledwie trzech – pozostali utonęli lub zamarzli w lodowatej wodzie. Katastrofa Akrona była najtragiczniejszym w historii wypadkiem z udziałem sterowców.
USS Macon
Podobnie jak Akron, USS Macon pełnił rolę latającego lotniskowca o celach zwiadowczych.
12 lutego 1935 roku, w drodze powrotnej z manewrów w Sunnyvale wzdłuż kalifornijskiego wybrzeża, załoga USS Macona natrafiła na silny sztorm. Podczas burzy jeden z pierścieni kadłuba uległ uszkodzeniu, co w konsekwencji doprowadziło do oderwania statecznika ogonowego i rozszczelnienia komór z helem – statek stracił sterowność i osiadł na wodzie w Zatoce Monterey, a następnie zatonął. Tym razem zginęło „zaledwie” dwóch członków załogi – dowództwo marynarki wojennej wyciągnęło wnioski po katastrofie Akrona – sterowce wyposażono w tratwy i kamizelki ratunkowe.
Kiedy porówna się praktyczność i bezpieczeństwo amerykańskich sterowców z na przykład USS Midway – lotniskowcem pozostającym w służbie przez niemal 50 lat, zdolnym do przenoszenia ponad 80 samolotów, nie dziwi decyzja o porzuceniu idei militarnego wykorzystania sterowców. Jedną z przyczyn katastrof mogło być nieodpowiednie wyszkolenie załogi, która nie wiedziała, jak reagować na warunki pogodowe. Zdaje się, że jedyną osobą, która w pełni opanowała sztukę dowodzenia sterowcem był Hugo Eckener, który przez niemal dekadę dowodził Graf Zeppelinem. Nie bez znaczenia pozostają czynniki ekonomiczne – statki powietrzne wymagały wieloosobowej obsługi naziemnej, specjalistycznej infrastruktury, w tym ogromnych hangarów, a liczba członków załogi niemal zawsze przekraczała liczbę pasażerów.
W obliczu powyższych przykładów trudno oczekiwać, aby delikatna i kosztowna natura sterowca była w stanie sprostać bezwzględnej rzeczywistości ekonomiczno-pogodowej w stopniu podobnym do samolotu czy statku.
Choć sterowce, opanowały podniebny transport na zaledwie dekadę, ich srebrzyste sylwetki na dobre wpisały się w naszą popkulturę i wizję świata. Dziś nie ma raczej realnych szans na ich powrót, lecz mimo to nie przestają pobudzać naszej wyobraźni.
c.d.n.