Często w mediach społecznościowych spotykam się z pytaniami dotyczącymi hierarchii formalności kapeluszy słomkowych. Czy kanotier jest letnim odpowiednikiem homburga? Czy wypada połączyć panamę z wizytowym garniturem? W tej materii nie ma w zasadzie jasno sprecyzowanych zasad, a odpowiedź najczęściej leży w gestii zdrowego rozsądku i wyczucia.
Podział pomiędzy kapeluszami słomkowymi na twarde (kanotiery) i miękkie (panamy i plecionki) zdaje się sugerować, jakoby kapelusz sztywny o geometrycznym kształcie był najbardziej eleganckim nakryciem głowy. Czy zatem kanotier najlepiej uzupełnia stylizacje formalne i wieczorowe?
Już z samego założenia kapelusze słomkowe chronią przed słońcem, więc zakładanie letniego nakrycia głowy po zachodzie mija się z celem i choć podczas występów estradowych złotej ery wodewilu smoking najczęściej uzupełniano kanotierem, to był to jedynie zabieg sceniczny – kapelusz stanowił rekwizyt.
Czy istnieje zatem typowo letnie wizytowe nakrycie głowy? W zasadzie nie – ponieważ kapelusze słomkowe, podobnie jak całokształt letniej męskiej garderoby mają już w swojej naturze mniej oficjalny, luźny charakter, trudno myśleć o nich w kategorii formalnych nakryć głowy. Jeśli okoliczność jest naprawdę wyjątkowa, to jedynym odpowiednim wyborem jest plasujący się najwyżej w hierarchii kapelusz – cylinder. Uzupełnia zarówno dzienny żakiet, jak i wieczorowy frak. Trudno wyobrazić sobie te stroje z kanotierem czy też panamą.
A jak jest z codziennym strojem? Jak letni kapelusz wpisuje się w biznesowy dress code? Czy ubieranie panamy na przejazd metrem i spacer w cieniu drapaczy chmur ma sens?
Tym pytaniem można właściwie podważyć całkowity sens noszenia kapeluszy w miejskiej dżungli. Wrześniowe, a nawet październikowe popołudnia bywają ciepłe, w takich sytuacjach kapelusz filcowy pełni wyłącznie funkcję estetyczną – stanowi manifestację stylu właściciela. Podobnie jest latem. Nie każdy dzień skąpany jest w słońcu, a w związku z tym panama czy też inny fason nie zawsze spełnia swoją podstawową rolę, a jedynie uzupełnienia letnią stylizację.
Kapelusze słomkowe zawsze były dodatkiem, który nawet w okresie swojej świetności stanowił kaprys – kanotiery kupowało się na jeden sezon, a 15 września (czyli w FELT HAT DAY), przebijało pięścią, aby oficjalnie zakończyć modowe lato. W Europie to już dawno zapomniana tradycja – na powojennych gruzach nie było miejsca na takie fanaberie. Nim stary kontynent wstał z kolan, moda na kapelusze przeminęła, a słomkowe nakrycia głowy trafiły tam, gdzie ich filcowi pobratymcy – do lamusa. Kiedyś kapelusza wymagał dress code, ale tamtego świata już nie ma. Dziś jesteśmy bardziej wyrozumiali – nosimy brązy w mieście i wieczorem, a każdy na swój sposób interpretuje zasady klasycznej męskiej elegancji. Dlatego na pytanie, czy power suit i kapelusz słomkowy idą w parze, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.