Ten rok stanowił chyba największe wyzwanie w moim życiu, ale przy tym wszystkim był pełen radości i chwil spędzonych w rodzinnym gronie – nasz syn Franek niedługo będzie obchodził swoje pierwsze urodziny.
Po roku ojcostwa stwierdzam, że wszystkie banały, które się słyszy na ten temat, to szczera prawda – uśmiech na twarzy Franka sprawia, że zaczynam myśleć, że świat jest dobrym miejscem. Nie czułem się tak chyba od czasu, kiedy sam byłem dzieckiem.
Żeby nie brzmieć zbyt mrocznie, powiem tylko, że z pewnych rzeczy nie wyrosłem – zabawa samochodzikami i klockami sprawia frajdę nie tylko naszemu synkowi. Nie mogę się doczekać pierwszej kolejki elektrycznej :-)
Niedługo po założeniu bloga zdałem sobie sprawę, że kapelusze to moja pasja, a moim marzeniem jest, w taki czy inny sposób uczestniczyć w ich wytwarzaniu. Na przestrzeni kilku lat zajmowałem się doradztwem w tej kwestii, a nawet poprowadziłem projekt forumowego kapelusza stowarzyszenia „But w Butonierce”. Z każdym kolejnym wpisem poświęconym historii kapelusznictwa przeżywałem fascynacje danym fasonem, aby ostatecznie w formie klamry kompozycyjnej powrócić do kapeluszy fedora. W ubiegłym roku, poszukując modeli z otwartą koroną, trafiłem na Akubrę Campdraft – ten kapelusz zmienił moją percepcję – jego proporcje oraz możliwość samodzielnego formowania urzekły mnie autentycznym wyglądem retro – takim, jak ze starych fotografii. Akubra Campdraft jest w mojej opinii jednym z najlepszych kapeluszy na rynku. Problem w tym, że jego sportowy charakter nie bardzo pasuje do eleganckich stylizacji, a miejskie fasony z otwartymi koronami są niewspółmiernie drogie albo dostępne tylko jako bespoke. Obserwując nową falę kapelusznictwa, dodatkowo zauroczony moim ubiegłorocznym nabytkiem, postanowiłem, że chcę nauczyć się rzemiosła i przez ostatni rok skrupulatnie zbierałem narzędzia i materiały niezbędne do samodzielnego wykonywania kapeluszy. Oto pierwsze efekty:
To moje trzecie podejście do tematu – niestety ten egzemplarz okazał się minimalnie za duży i musiałem zamówić nowe kopyto. W momencie, kiedy to piszę, już pracuję nad kolejnym kapeluszem, tym razem w moim rozmiarze. Szczegółowy wpis o inspiracjach i użytkowaniu już wkrótce na blogu – STAY TUNED!
W minionym roku, za sprawą kolegów z pracy, na nowo zafascynował mnie temat zegarków. Przez ostatnie miesiące moja skromna kolekcja powiększyła się prawie trzykrotnie, głównie wskutek porządkowania zegarków, które miałem pochowane w różnych miejscach i nie darzyłem ich szczególną sympatią ze względu na nieszwajcarski rodowód – teraz mam inne podejście do tych spraw.
Niegdyś nosiłem jeden zegarek codziennie przez kilka lat, a od niedawna na moim przegubie codziennie gości inny czasomierz – sprawia mi to przyjemność, a przy okazji dużo się nauczyłem w tej dziedzinie.
Ponadto we wrześniu tego roku przeprowadziłem moją pierwszą profesjonalną kampanię na blogu we współpracy z marką UNDONE – zapraszam do zapoznania się z treścią wpisu.
Choć z każdym rokiem na prowadzenie bloga mam coraz mniej czasu, to mój zapał nie słabnie i z entuzjazmem czekam na to, co przyniosą następne lata. Jednego możecie być pewni, wpisów poświęconych kapeluszom na pewno nie zabraknie!