Przestańcie marudzić

Agata podesłała mi pewien artykuł polecany przez znajomych na Facebooku – „Pokolenie dzieci wyhodowanych na all inclusive wkroczyło do szkół!”. Przeczytałem i miałem wrażenie, jakbym słyszał to już kilka razy. Wciąż ta sama śpiewka- jakie mieliśmy wspaniałe dzieciństwo, kiedy nie było telefonów ani papieru toaletowego w sklepie, a teraz to dzieci są rozpieszczone i nie wychodzą na dwór. Wszystko oczywiście ubrane w zręczne porównania i alegorie, ale treść, jakby wygenerowana przez syntezator, tylko z innym makaronizmem w tytule: „pokolenie Ikea”, „pokolenie smartfon”, „pokolenie tablet”, „pokolenie Instagram”, „pokolenie park-assist”, itd. Zapewne sto lat temu nasi pradziadowie krzywo patrzyli na „pokolenie automobil” albo „pokolenie radio”, bo za ich młodych lat nie było takich luksusów jak bieżąca woda, elektryczność czy szczepionka na polio. To zjawisko jest stare jak świat i ma nawet swoją nazwę: Juvenoia, czyli lęk, wrogość wobec młodszego pokolenia lub kultury młodzieżowej. Myślę, że najlepiej podsumował to George Orwell mówiąc, że każde pokolenie ma się za inteligentniejsze od poprzedniego i mądrzejsze od tego, które przychodzi po nim. Polecam również fantastyczne video z kanału Vsauce.

Prawdą jest, że na nasze dzieci czyha wiele zagrożeń ze strony nowoczesnych technologii oraz pokus związanych z dobrobytem, którym zostaliśmy pobłogosławieni, ale czy social media, automatyzacja i raczkujące IA, rzeczywiście stanowi dla nich większe zagrożenie niż perspektywa nuklearnego holokaustu, która towarzyszyła naszym rodzicom i dziadkom w okresie zimnej wojny? Trudno powiedzieć. Czas pokaże. Bez wątpienia jednak mamy szerszy dostęp do informacji niż kiedykolwiek w dziejach ludzkości i od tego jesteśmy rodzicami, aby dostępną wiedzę z dziedziny psychologii, medycyny i nauk społecznych wykorzystać dla dobra naszych dzieci. W przeciwieństwie do naszych rodziców, w większości nie palimy tytoniu, nie dajemy klapsów naszym dzieciom, zapinamy pasy bezpieczeństwa, nawet siedząc z tyłu, nie karmimy łabędzi chlebem, akceptujemy alternatywne style życia i odmienne orientacje seksualne. Rozpoznajemy pustkę konsumpcjonizmu oraz zagrożenie środowiska naturalnego, w którym żyjemy. Mamy wszystkie możliwie narzędzia i wiedzę najznamienitszych umysłów na wyciągnięcie reki, wszystko, aby zrozumieć nasze dzieci i samych siebie, aby zapewnić im szczęśliwe dzieciństwo, które przygotuje ich do bycia dorosłymi w świecie, który nie będzie przypominał tego, w którym żyjemy dziś.
Jako doskonały przykład łatwo dostępnej wiedzy, podaje podcast Joe Rogan Experience z Johnatanem Haidt, który opowiada o dobrodziejstwach wychowywania dzieci na „wolnym wybiegu” oraz wpływie social mediów na rozwój nastolatków (w szczególności młodych dziewcząt).

Uważam, że żyjemy w najlepszych czasach w historii ludzkości – dzięki postępowi technologicznemu i internetowi, każdy ma więcej możliwości, aby szukać własnej drogi i szczęścia. Dlatego ciężko mi nie skomentować gloryfikacji minimalizmu wynikającego z biedy i krytyki podróżowania z dziećmi po świecie oraz posiadania dużej ilości klocków lego. Bo klocki lego są super – rozwijają wyobraźnię i zdolności motoryczne. Myślę, że dzięki temu, że miałem „pokój zapchany klockami lego”, zrozumienie rysunku technicznego oraz konstrukcji maszyn na studiach przyszło mi naturalnie, a dzięki grom komputerowym bezboleśnie nauczyłem się podstaw języka angielskiego. Dlatego zamiast onanizować się wyższością naszego pokolenia nad tym, które dopiero uczy się wiązać buty, poświęćmy więcej czasu na rozumienie zagrożeń i walorów współczesnego świata. I przestańmy marudzić. Jest super i nigdy nie było lepiej!