Czy zegarek kieszonkowy to przeżytek? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie. Moim zdaniem, niestety tak. Wynika to z przekonania, że za przeżytek uważam wszystko, co nie nadaje się do codziennego użytku. Do tego stopnia przyzwyczaiłem się do zegarka naręcznego, że nawet gdy od wielkiego dzwonu decyduję się na zegarek kieszonkowy, to i tak odruchowo spoglądam na nadgarstek. Rozpinanie płaszcza na mrozie, by sprawdzić godzinę? Niestety, to nie dla mnie.
Natomiast jeśli macie zamiar pożegnać się z nawykiem sprawdzania godziny w telefonie komórkowym, to zegarek kieszonkowy jest stylową propozycją do rozważenia. Warto zastanowić się nad nowoczesną interpretacją tego rozwiązania, proponowaną np. przez firmę TISSOT w serii Pocket Mechanical Skeleton.
Gdy sprawdzam godzinę w tak niewygodny sposób, mam mieszane uczucia – korzystam w końcu z przedmiotu, który jest w mojej rodzinie od czterech pokoleń. Dlatego dla mnie zegarek kieszonkowy pozostanie sentymentalnym rozwiązaniem na rodzinne uroczystości, w końcu czasem wygoda nie jest najważniejsza.