Range Rover Velar

Odkąd pamiętam, motoryzacja była moją pasją. Już od dziecka miałem jasno sprecyzowany gust i byłem poniekąd dość radykalny w swoich preferencjach, ukierunkowanych na samochody zabytkowe. Dopiero z wiekiem nauczyłem się doceniać auta współczesne, z alternatywnym napędem i o rożnych formach nadwozia. Niebagatelny wpływ na moje upodobania miał fakt, że zostałem ojcem, co sprawiło, że na wszystkie samochody patrzę teraz przez pryzmat funkcjonalności. Najbardziej zmienił się mój stosunek do SUV-ów i Crossover-ów, które do niedawna postrzegałem jako przerost formy nad treścią i niepotrzebne ogniwo pomiędzy klasycznymi sedanami a pełnoprawnymi terenówkami. Teraz jednak patrzę na nie z innej perspektywy – dla mnie moda na auta osobowe z większym prześwitem to powrót do korzeni motoryzacji. Kiedy pojawiły się pierwsze samochody, nie istniała jeszcze infrastruktura potrzebna do ich obsługi – benzynę kupowało się w aptece, a każdy właściciel/szofer musiał umieć wykonywać proste naprawy i zabiegi konserwacyjne. Poza obszarami miejskimi nie było utwardzonych dróg, dlatego wszystkie samochody, nawet te luksusowe, musiały wykazywać się dobrymi zdolnościami terenowymi, szczególnie w czasie wiosennych roztopów.

Samochody osobowe projektowano z myślą o nieutwardzonych nawierzchniach przez całą pierwszą połowę XX wieku. Ten stan rzeczy odmienił dopiero Harley J. Earl – legendarny stylista General Motors i wizjoner, który na nowo zdefiniował filozofię designu samochodów – ze zwalistych i utylitarnych wehikułów, w niskie i smukłe środki transportu osobistego, gotowe gnać po nowo powstałych autostradach. Auta terenowe stanowiły od tamtej pory margines rynku, skierowany do globtroterów oraz ludzi z pogranicza cywilizacji. Dopiero od stosunkowo niedawna widać odwrót od tego trendu i zapotrzebowanie na prestiżowe samochody o podwyższonym prześwicie z napędem na cztery koła. Trudno chyba o lepszego reprezentanta tej filozofii niż Range Rover Velar. Miałem przyjemność pojeździć trochę tym samochodem i chciałbym podzielić się moimi wrażeniami. Testowany model to Velar D240, w najbogatszej wersji wyposażenia HSE.

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Wygląd

Myślę, że Velar jest obecnie najlepiej wyglądającym SUV-em na rynku. Jego sylwetka jest masywna, ale dzięki zręcznym zabiegom stylistycznym, samochód wydaje się lekki, jakby unosił się nad ziemią. I choć premiera miała miejsce w 2017 roku, jego design nie zestarzał się ani trochę i wciąż robi wrażenie – to zdecydowanie mój ulubiony Range Rover.

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Wnętrze

Jasne i obszerne, z kokpitem rodem z „Raportu mniejszości”. To tutaj dopiero można odczuć ogrom wyposażenia – podgrzewane i wentylowane fotele z regulacją w 20 płaszczyznach i masażem, 17-głośnikowy system audio o mocy 825W, dwustrefowa klimatyzacja itd. To, co jednak urzekło mnie najbardziej, to panoramiczny, szklany dach – z miejsca kierowcy nie widziałem zbyt wiele, ale zależało mi przede wszystkim na pokazaniu nowej perspektywy mojemu synkowi, dlatego na pierwszą przejażdżkę pojechaliśmy malowniczymi drogami angielskiej prowincji, urozmaiconymi wysokimi żywopłotami, drzewami, i starymi wiaduktami kolejowymi – idealne do podziwiania przez szklane sklepienie.

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Wrażenia z jazdy

Pod maską pracuje 2L diesel o mocy 240 koni. Napęd przenoszony jest na wszystkie koła przez 8-stopniową automatyczną skrzynię biegów, a samochód oferuje kilka trybów jazdy: eco, dynamic, comfort oraz warianty na trudne warunki drogowe i bezdroża. Większość czasu spędziłem w trybie comfort, bo taką jazdę lubię najbardziej. Velar w tej wersji ma wszystko, czego potrzebuję w czasie jazdy – zapas mocy do wyprzedzania na autostradzie, aktywny tempomat, system awaryjnego hamowania oraz nieoceniony czujnik martwego pola. Ponadto auto jest wyposażone w system monitorowania kondycji kierowcy, który wykrywa oznaki zmęczenia – niestety jazda tym samochodem była zbyt ekscytująca, żebym poczuł się senny, więc nie przekonałem się, jak działa ta funkcja ;-)

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

Podsumowanie

RR Velar to najlepszy samochód, jakim jeździłem dotychczas, ale nie oczekujcie ode mnie obiektywnej opinii – mam do niego bardzo osobisty stosunek. Byłem częścią zespołu uruchamiającego produkcję masową tego modelu i jeszcze przed oficjalną premierą miałem okazję podziwiać prototypy przemykające pomiędzy halami montażowymi w Solihull – kolebce marki Land Rover. Jedno wiem na pewno – jeśli oczekujesz od SUV-a, że będzie miał nie tylko bogate wyposażenie, ale i świetny wygląd oraz zdolności terenowe, to powinieneś sprawdzić Velara.

Range Rover Velar by LONG STORY SHORT

fot. FASHION ART MEDIA