Swoją pierwszą panamę nabyłem ponad cztery lata temu. Przez cały ten czas nie mogłem uwierzyć, ile ten kapelusz jest w stanie wytrzymać, a muszę przyznać, że wcale go nie oszczędzałem. W trzecim roku użytkowania testowałem go przez trzy miesiące na gorących Wyspach Kanaryjskich.
Niestety w tym sezonie uznałem moją wysłużoną panamę za zbyt znoszoną – czułem, że wyglądam w niej jak Humphrey Bogart w filmie „Skarb Sierra Madre”. Byłem nastawiony na to, że tegoroczny i przyszły sezon przechodzę w kanotierze, jednak na przełomie lipca i sierpnia najsłynniejszy nowojorski kapelusznik – JJ Hat Center ogłosił konkurs na Instagramie – zadaniem było sfotografowanie swojej kolekcji kapeluszy.
Powyższe zdjęcie okazało się zwycięskim, a swoją wygraną w postaci 100$ na zakupy w sklepie, przeznaczyłem na nową panamę – tym razem z koroną teardrop.
Temat jakości ekwadorskich kapeluszy i ich niewątpliwych zalet całkowicie wyczerpali Jan Adamski i Szarmant. Jednak uznałem, że do tego tematu warto dodać nieco więcej i podzielić się moim wieloletnim doświadczeniem z noszenia i pielęgnacji kapelusza typu panama – być może gdybym znał wszystkie zasady wcześniej, mój pierwszy kapelusz znacznie dłużej zachowałby świeży wygląd.
Pierwszą i najważniejszą kwestią jest uniknięcie przesuszenia panamy. Można do tego doprowadzić, zostawiając ją na długi czas np. na podszybiu w nasłonecznionym samochodzie. Przesuszony kapelusz traci swoją elastyczność i pęka. Aby temu zapobiec, warto raz na jakiś czas zostawić panamę w zaparowanej łazience.
W celu przedłużenia żywotności kapelusza powinno się go chwytać za rondo a nie za oczodoły w koronie – w wyniku długotrwałego zginania włókna tracą elastyczność i w końcu pękają. Ponieważ zakładanie i zdejmowanie kapelusza jedną ręką jest bardzo wygodne, ciężko się od tego odzwyczaić. Dlatego kupując kapelusz, warto wybrać model ze wzmocnioną koroną, odporny na pękanie w tym miejscu, w wyniku normalnego użytkowania.
Przy modelowaniu i przywracaniu kształtu, tak jak w przypadku kapeluszy filcowych, należy posługiwać się gorącą parą, a do czyszczenia używać tylko i wyłącznie wilgotnej ściereczki.
Na koniec jeszcze jedna kwestia – zwijanie kapeluszy panama w rulon. Oczywiście jest to możliwe, a im lepszy gatunek kapelusza, tym łatwiej będzie go zwinąć. Pytanie tylko: po co? Przez ostatnie cztery lata ani razu nie znalazłem się w sytuacji, w której musiałbym posunąć się do takiego rozwiązania. Mam wrażenie, że dla wielu osób zwijanie kapelusza w rulon stało się sposobem na pokazywanie sztuczki w towarzystwie. Warto zauważyć, że po rozwinięciu kapelusz rzadko powraca do poprzedniego kształtu i trzeba go z pomocą pary ponownie uformować. Tym bardziej uważam to za bezsensowne. Japońskie metraże mieszkań nie zmuszają nas do przechowywania kapeluszy w pudełkach, a podczas podróży do tropikalnego raju, panamę najlepiej transportować na głowie :)
fot. FASHION ART MEDIA